
Przeczytałem już kilka lat temu dwie książki brytyjskiego noblisty z 2017, teraz czas na kolejne. Ta jest solidna, ale bez błysku. Historia wziętego detektywa, który próbuje znaleźć rozwiązanie zagadki zniknięćia swoich rodziców.
3/52/2023
Podpisuję się pod tym filmem, może trochę na wyrost, bo tych seriali nie oglądałem w całości. Szczególnie uderzyły mnie te słowa: Działanie Jezusa, jego obecność, wcale nie następuje, jak się nam wydaje, po nawróceniu, takim czymś, nie, że tu jesteśmy jakoś tam beznadziejni ale w pewnym momencie się nawrócimy i wtedy Jezus jest z nami obecnie. Bzdura. W sensie, jest z nami obecny caly czas, przed tym nawróceniem też. Cały czas jest tuż obok, patrzy, wspiera, opiekuje się. Nie opuszcza ani na krok. Te dwa seriale i Msze w grze są dla Samołyka pomocą w rozwoju duchowym. Dla mnie też. Tu się z Tomaszem Samołykiem w pełni zgadzam. Zachęcam do obejrzenia całego nagrania.
Teraz czas na moje dopowiedzenie. Zarzuty wobec serialu Chosen, z jakimi się spotykam w internecie, są dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, zarzuca się temu serialowi, że nie jest wierny tekstowi Ewangelii. Że są w nim słowa, zdarzenia i osoby w Ewangelii niewystępujące. Dawid Mysior oszacował, że jest tych treści 80%. Może i tak. Nie widzę w tym nic złego. W każdym serialu, czy filmie o Jezusie Chrystusie są i muszą być dodatkowe słowa, zdarzenia, a nawet postacie. Inaczej nie dałoby się tych dzieł stworzyć. To nie są ekranizacje Ewangelii. Ewangelii nie da się dosłownie zekranizować, przenieść na ekran jeden do jednego. Tego by się nie dało oglądać, głównie ze względu na dziury fabularne. Ewangelie nie są dokładnymi relacjami z życia Chrystusa. 99% procent wydarzeń z Jego życia pomijają, a te, które opisują, przedstawiają skrótowo, z pominięciem szczegółów nieistotnych teologicznie. Scenarzysta musi to częściowo uzupełnić, aby obraz był strawny dla widza. Wcześniej robili to powieściopisarze. Filmy i seriale o tematyce biblijnej są niejako następcami i uzupełnieniem powieści na tematy biblijne, takich jak Ben Hur, Quo vadis, czy Szata. Nikt rozsądny nie wymaga od tych powieści, by były słowo w słowo zgodne z Ewangelią. To się nie da. Nie byłyby wtedy powieściami, ale kopią Ewangelii. Nie spełniły by swoich celów, a te widzę dwa główne. Po pierwsze, przyciagają one do historii o Chrystusie takich ludzi, którzy po Ewangelię na tym etapie swojego życia by nie sięgnęli. Po lekturze powieści, czy obejrzeniu filmu być może sięgną. Po drugie, tym którzy Ewangelię znają, powieść, czy serial mogą znacząco poszerzyć kontekst. A to też jest droga do umocnienia wiary. Tak więc treści niebiblijne w takich powieściach i serialach być muszą. Byle tylko nie były z Biblią sprzeczne. A w serialu Chosen sprzeczne nie są.
Drugi zarzut, podnoszony zarówno przez pana Mysiora i innych fundamentalistów katolickich, jak też z drugiej strony przez fundamentalistów protestanckich, to szeroki ekumenizm tego filmu. Wśród twórców są katolicy, protestanci i mormoni. W tym też nie widzę nic złego. Gdyby chodziło o traktat teologiczny, można by mieć wątpliwości, czy tak odległe światopoglądy religijne dadzą się pogodzić. Ale przy tworzeniu dzieła sztuki, w tym także religijnej, nie jest to przeszkodą. Lewis Wallace był protestantem, a Henryk Sienkiewicz katolikiem, a mimo to Ben Hur i Quo vadis są inspirującymi lekturami duchowymi dla chrześcijan różnych wyznań. Nie tylko protestanci, ale także katolicy zachwycają się Mszami i Pasjami protestanta Bacha. Na polu kultury religijnej jest miejsce na współpracę chrześcijan różnych wyznań.
W ostatnim czasie bardzo wyraźnie widać, że fundamentaliści zarówno katoliccy, jak i protetestanccy bardzo negatywnie podchodzą do dzieł chrześcijańskiej kultury, takich jak seriale, filmy, powieści, czy gry. Jeśli odrzucają The Chosen, Msze w Robloksie, koncerty muzyki sakralnej w kościołach, to co ich powstrzyma przed odrzuceniem religijnych powieści Clive’a Staplesa Lewisa, Luisa de Wohla, Francois Mauriaca, Jana Dobraczyńskiego, Romana Brandstaettera i innych wybitnych twórców chrześcijańskich? A jeśli to wszystko odrzucimy, pozbawimy się potężnego narzędzia pomocnego w ewangelizacji i rozwoju duchowym. Łaska buduje na kulturze.
Pierwsza powieść Michela Houellebecqa. Jego typowy bohater nie jest tu jeszcze w pełni ukształtowany, ale jest wyraźnie zarysowany. Sporo odniesień do klasyki literatury.
Mój osobisty ranking powieści Houellebecqa wygląda obecnie tak: 1. Cząstki elementarne, 2. Mapa i terytorium, 3. Platforma, 4. Poszerzenie pola walki, 5. Serotonina, 6. Uległość.
2/52/2023
****
W sobotę 28 stycznia 2023 byłem na świetnym koncercie kolędowym w Milówce. Prezentuję kilka utworów.
I tę książkę zaliczyć można do europeiskiego nurtu realizmu magicznego. Victor Pouchet jest zresztą rówieśnikiem Tei Obreht. „Dlaczego ptaki umierają” to powieść pierwszoosobowa, której bohatera i narratora można do pewnego stopnia utożsamić z autorem, wiemy bowiem, że nosi przynajmniej to samo, co autor nazwisko. Ciekawy i nietypowy jest sposób rozwiązywania wątków. Książka ta jest jakby esejem o sztuce dobrego przegrywania. Jej przesłaniem jest zdanie: Choćbyś był skazany na przegraną, nie przegrywaj byle jak. Widać w tej książce pewne nawiązania do Houellebecqa, czy raczej próbę polemiki z nim. A we wpomnianej przeze mnie sztuce dobrego przegrywania można ostrzec dalekie echo średniowiecznej ars bene moriendi.
1/52/2023
****
O Godach Żywieckich w Milówce pisałem już w 2020 roku. Wtedy zrobiłem nagrania z przemarszu przez wieś, w tym roku nagrałem trochę występów grup. Powyżej fragment występu grupy Wyrwicisy z Ciśca, poniżej cały występ grupy Przebierańcy z Górnej Żabnicy.
Na jednej z grup katolickich na fejsbuku jedna z pań chętnie i często kwestionujących mój katolicyzm ostatnio przyczepiła się do zacytowania przeze mnie popularnego wśród miłośników Liturgii katolickiej powiedzenia: „Mów czarne, rób czerwone, a co nadto jest, od złego pochodzi”. Powiedzenie to jest oczywiście stanowczą krytyką nadużyć liturgicznych. Dla tej pani jest ono jednag bluźnierczą podróbką Ewangelii: Nie radzę po ludzku przerabiać Słów z Pisma św. bo: „Prawdziwa Ewangelia Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście – niech będzie przeklęty!” Wypowiada Pan się w przestrzeni publicznej i parafrazując po ludzku, przerabiając Słowa Boga na swoje kopyto naraża się Pan na potępienie. Trzeba jej przyznać, że jest konsekwentna, bo tymi samymi argumentami atakuje również serial „Chosen”. Nie będę tu udowadniał rzeczy oczywistej, czyli godziwości literackich parafraz biblijnych, skupię się na czymś innym, chyba ciekawszym.
Ta pani napisała bowiem jeszcze tak: Na dodatek złego Pan napisał z małej litery, oczywiście już intuicyjnie lekceważąc tym samym ten diabelski pomiot. Nie bez kozery z dużej litery w Piśmie św. jest jakby Pan nie wiedział. Otóż nie. W Piśmie Świętym nie jest „z dużej litery” ( a właściwie wielką literą). W oryginale greckim nie ma wielkich liter. Same małe. A spośród katolickich przekładów polskich tylko tysiąclatka i pauliści mają tam wielka literę. Wszyscy inni mają, choć we wszysttkich tych tłumaczeniach przyjmuje się, że chodzi tu o szatana (nawet w Biblii Pierwszego Kościoła, która daje tu inne słowo, ale wyjaśnia w przypisie.
WUJEK A niechaj mowa wasza będzie: Jest, jest; Nie, nie. A co nad to więcéj jest, od złego jest.
SZCZEPAŃSKI Ale mowa wasza niech będzie »tak, tak«, lub »nie, nie«; co bowiem jest ponadto, ode złego jest.
GRZYMAŁA Ale mowa wasza niechaj będzie: tak, tak; nie, nie. A co nad to jest, od złego pochodzi.
DĄBROWSKI Z WULGATY Niechajże tedy mowa wasza będzie: Tak-tak, nie-nie. A co nadto więcej jest, od złego jest.
DĄBROWSKI Z GREKI Niechajże tedy mowa wasza będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od złego jest.
KOWALSKI Mowa wasza niech będzie: Tak – tak, nie -nie. A co ponadto jest, ode złego jest.
TYSIĄCLECIA WYD5 Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.
POZNAŃSKA Niech wasza mowa będzie: tak – tak, nie – nie, a co ponadto – pochodzi od złego.
WARSZAWSKO-PRASKA Niech mowa wasza będzie: tak – tak, nie – nie. Wszystko, co powie się nadto – pochodzi od złego.
PAULIŚCI Niech wasza mowa będzie: tak – tak, nie – nie, a wszystko ponad to – pochodzi od Złego.
POZNAŃSKA Niech wasza mowa będzie: Tak – tak, nie – nie, a co ponadto – pochodzi od złego.
LUBELSKA Niech mowa wasza będzie: tak, tak, nie, nie. Co zaś nadto jest — od złego jest
PIERWSZEGO KOŚCIOŁA Wasza mowa niech będzie: Tak – tak, nie -nie. A conadto, z zepsucia jest.
WULGATA Sit autem sermo vester, est, est : non, non : quod autem his abundantius est, a malo est.
TEXTUS RECEPTUS εστω δε ο λογος υμων ναι ναι ου ου το δε περισσον τουτων εκ του πονηρου εστιν
NESTLE-ALANDA ἔστω δὲ ὁ λόγος ὑμῶν ναὶ ναί, οὒ οὔ· τὸ δὲ περισσὸν τούτων ἐκ τοῦ πονηροῦ ἐστιν.
A więc nie jest tak, że pisanie w tym miejscu „złego” jest przejawem lekceważenia „szatańskiego podmiotu”. Jest więc raczej odwrotnie. To pisanie w tym kontekście wielką literą jest raczej nadmiernym szaczunkiem okazywanym szatanowi, co może, choć nie musi sugerować jakieś skrzywienie dualistyczno-manichejskie. Jak słusznie napisał C. S. Lewis: Istnieją dwa równe i przeciwne sobie błędy, które mogą być popełnione przez ludzkość odnośnie demonów. Pierwszy, to niewiara w ich istnienie. Drugi, to wierzyć i być aż zanadto i niezdrowo nimi zainteresowanym. Po raz kolejny okazuje się, że zagrożeniowcy (do których moja rozmówczyni niewątpliwie się zalicza) hołdują temu drugiemu błędowi.
Książkę tę można przypisać do europejskiego nurtu realizmu magicznego. Przypomina mi powieści Wiesława Myśliwskiego i Wita Szostaka. Może dziwne jest, że zaliczam do nurtu europejskiego powieść pisarki amerykańskiej. Myślę jednak, że jej europejskie, dokładniej serbskie pochodzenie wiąże ją ściśle z europejskim sposobem myślenia i pisania. Akcja powieści dzieje się na Bałkanach w XX stuleciu. Być może w Serbii, ale to nie takie pewne, bo Téa Obreht, podobnie jak Myśliwski i Szostak, nazwami miejsc wprowadza tylko zamęt. Mieszają się tu historie wojenne z baśniowymi, jedne i drugie okrutne, ale i na swój sposób piękne. Wyczuwam nawiązania do Tolkiena i Karla Wagnera.
****
Od lat jestem aktywny w internecie. Od 2002 roku aktywnie komentuję na forum portalu gazeta.pl, od 2006 roku prowadzę blogi, od 2010 mam kanał na YouTube, a w ostatnich latach aktywizuję swoje działania na Facebooku. W roku 2018 postanowiłem wszystko usystematyzować i skoordynować. Dlatego wyznaczyłem sobie cztery cele, które odtąd co roku podsumowuję i modyfikuję, z czasem też zaczęło ich przybywać, a w tym roku dla odmiany ich ubędzie.. Na rok 2022 ustaliłem następujące cele: I. 20 000 odsłon bloga „Kultura Okiem Svetomira” i 2400 odsłon bloga „Rok Boży”. II. 300 subskrypcji kanału Svetomirus na YouTube. III. 1400 członków Grupy Udostępniania Ankiet Naukowych. IV. 300 obserwujących moich trzech pejów razem wziętych. V. 50 polubień moich opinii na Mapach Google. Zrealizowałem cztery z pięciu celów. KOS miał 51 115 wyświetleń, RB 3 445 wyśwetleń; kanał na YT miał 313 subskrypcji, GUAN miał około 2300 członków (obecnie 2318), opinie na mapach miały 52 polubienia, a peje 276 obserwujących.
W tym roku dokonuję radykalnej zmiany celów.
Nie będzie już celu dla GUAN, bo jest już na odpowiedznim poziomie i można jej pozwolić na naturalny rozwój. Zostawię tu tylko link i opis. Grupa udostępniania ankiet naukowych jest pomyślana jako pomoc dla studentów i uczniów, którzy nie mają gdzie szukać respondentów do swoich ankiet.
Nie będzie też celu dla pejów, bo postawiłem na nich krzyżyk. Nie likwiduję ich, ale też nie rozwijam. Zostawiam linki Strona Refleksje o postępie – antologia, „Rok Boży”, „Kultura masek tekstylnych”.
Stawiam cztery nowe cele.
I. BLOGI. Najważniejszym moim blogiem jest, podobnie jak od lat, Kultura Okiem Svetomira. W roku 2018 wróciłem do pisania co najmniej dwa razy w tygodniu (z małymi wyjątkami), z tym że teksty są znacznie krótsze niż kiedyś. Połowa tekstów jest o literaturze, są to omówienia książek czytanych w ramach facebookowego wyzwania Przeczytam 52 książki w danym roku. Gdyby ktoś chciał mi przysłać jakieś książki do recenzji, to chętnie przyjmę i zrecenzuję. Pozostałe teksty dotyczą różnych innych dziedzin kultury.
Mam też rugiego bloga. Na bloksie prowadziłem trzy blogi poświęcone kolejnym okresom Roku Liturgicznego: „Prawdziwe Boże Narodzenie”, „Prawdziwy Wielki Post” i „Prawdziwa Wielka Noc”. Po przeprowadzce na wordpressa, zastąpiłem je blogiem Rok Boży.
Cel dla KOS na 2023 rok jest określony na 25 000 wyświetleń, a dla RB, na 4800. Pierwszy jest realny, a nawet łatwy, drugi w zasadzie nie do osiągnięcia. Myślę więc o małej modyfikacji tego celu. Cel uznam za spełniony, gdy oba blogi łaćznie osiągną sumę celów dla nich postawionych, a więc około 30 000 wyświetleń.
II.YOUTUBE Mój kanał na Youtubie. Ma on trzy główne tematy: liturgia, folklor i przyroda. Mogą dojść nowe tematy, ale nie jest to pewne. Cel na 2023 ustalam na 350 subskrypcji. Większość filmów jest udostępniana na FB, niektóre zaś są omawiane i wklejane na blogu.
III.MAPY GOOGLE Od kilku lat edytuję Mapy Google, aktualnie jestem Lokalnym Przewodnikiem na siódmym stopniu. Celem na 2023 jest osiągnięcie ósmego stopnia. Realizacja tego celu zależy wyłącznie ode mnie.
IV.KSIĄŻKA. Dotąd ukazały się dwie moje książki. W 2010 roku „Religie w Polsce”, a w 2012 „Ludzie i religie w Polsce”. W tym roku chciałbym wydać kolejną. Mam już wstępnie napisaną książkę „Wygnane symbole”. Moim celem jest jej wydanie, a przynajmniej zakontraktowanie.
W 2020 tylko połowa celów została zrealizowana, w 2021 wszystkie. W 2022 roku cztery z postawionych pięciu. Mam nadzieję, że w 2023 zrealizuję wszystkie. Dziękuję za uwagę i zapraszam do współpracy – czytania, oglądania, subskrybowania i lajkowania.
Kolejna książka powtórnie czytana po latach. Konkretnie po mniej więcej ćwierćwieczu. Zdziwiłem się niepomiernie, bo coś tam z niej pamiętałem i wydawało mi się, że jest to praca prekursorska dla nurtu zagrożeniowego w polskim Kościele. Tymczasem nie ma ona nic wspólnego z poszukiwaniem zagrożeń duchowych. Ksiądz Zwoliński zwalcza New Age jako zabobon, a nie jako zagrożenie duchowe. Pisze nie z pozycyj zagrożeniowych, a z pozycyj „fides et ratio”. Nie zmienia to faktu, że książka jest słaba, chaotyczna i pełna błędów. Wynika to w dużej mierze z tego, że autor dysponował słabym i chaotycznym materiałem żródłowy. Wykorzystywał po prostu wszystko, co wpadlomu w ręce. Dziś na pewno napisałby to dużo lepiej.
32/52/2022
***