Paskudne fałszerstwo kowidosceptyków

Od kilku dni krąży po polskim internecie taki oto fragment marnej prozy:

Jeden młody diabeł zapytał starego:
-Jak ci się udało zaprowadzić do piekła aż tyle dusz?
Stary diabeł odpowiedział:
-Wzbudziłem w nich strach!
Odpowiedział młody:
-Super robota ! A czego się bali ? Wojen ? Głodu ?
Odpowiedział stary:
-Nie, bali się choroby!
Na to młody:
-czy to znaczy, że nie zachorowali ? Nie umarli ? Nie było dla ratunku ?
Stary odpowiedział:
-ależ nie,… zachorowali, umarli, a ratunek był.
Młody diabeł zdziwiony odpowiedział:
to w takim razie nie rozumiem ???
Stary odpowiedział:
-Wiesz oni wierzyli, że jedyną rzeczą, którą muszą zatrzymać każdym kosztem przy sobie jest ich życie. Przestali się przytulać, witać ze sobą. Oddalili się od siebie. Zrezygnowali ze wszystkich kontaktów społecznych i z wszystkiego co było ludzkie! Później skończyły im się pieniądze, stracili pracę, ale to był ich wybór, bo bali się o swoje życie, dlatego zrezygnowali z pracy nie mając nawet chleba. Wierzyli ślepo we wszystko, to co słyszeli i czytali w gazetach. Zrezygnowali z wolności, nie wychodzili z własnych domów dosłownie nigdzie. Przestali odwiedzać rodzinę i przyjaciół. Świat zamienił się w taki obóz koncentracyjny bez przymuszania ich do niewoli. Zaakceptowali wszystko !!!
Tylko dlatego, by przeżyć chociaż jeszcze jeden mizerny dzień…. I tak żyjąc, umierali każdego dnia !!! I właśnie w taki oto sposób było mi bardzo łatwo zabrać ich mizerne dusze do piekła …..

Można to znaleźć między innymi tutaj i tutaj. Wszędzie ten fragment jest przypisywany C.S. Lewisowi. Ma rzekomo pochodzić z jego książki „Listy starego diabła do młodego”. Tymczasem są to wierutne bzdury. W całej tej książce nie ma takiego fragmentu, ani nawet podobnego. Co więcej, w tej książce nie ma dialogów dwóch diabłów, a jedynie monolog starego, w postaci jego listów. Młody jest w nich jedynie cytowany. Poniżej przedstawiam, jako ostateczny dowód, wszystkie autentyczne fragmenty książki, w których pojawiają się strach i choroba.

Jest to po prostu okazja, którą obie strony, my i Nieprzyjaciel, próbują wykorzystać. Po­dobnie jak większość rzeczy, którymi się ludzie przej­mują, takich jak zdrowie i choroba, młodość i starość czy wojna i pokój, zakochanie się jest z punktu widzenia ży­cia duchowego surowym materiałem.

O ileż lepiej byłoby dla nas; gdyby wszyscy ludzie umierali w kosztownych zakładach leczniczych wśród doktorów, którzy kłamią, pielęgniarek, które kłamią, przyjaciół, którzy kłamią – tak jak ich nauczyliśmy – obiecując umierającym życie, umacniając w nich mnie­manie, że choroba usprawiedliwia wszelkie pobłażanie dla siebie, a nawet, jeśli nasi pracownicy znają swą ro­botę, powstrzymując wszelką sugestię przywołania księdza, by choremu nie zdradzić, jaki jest prawdziwy stan jego zdrowia. A jak zgubną jest dla nas ustawiczna pamięć o śmierci, jaką ludziom narzuca wojna. Jeden z najlepszych naszych oręży – zadowolenie się docze­snością – staje się nieprzydatny. W czasie wojny nikt nie sądzi, że żyć będzie wiecznie.

Mieści się w tym doniosłe prawo duchowe. Wyjaśniłem ci, że możesz osłabić jego modlitwy przez odwróce­nie uwagi od samego Nieprzyjaciela i skierowanie jej na jego własne stany umysłowe odnoszące się do Nieprzyja­ciela. Z drugiej strony łatwiej jest opanować strach, gdy myśl pacjenta odwróci się od wywołującego go przed­miotu, a skieruje ku samemu strachowi pojętemu jako aktualny i niepożądany stan wewnętrzny; a skoro spojrzy na strach jako na wyznaczony mu krzyż, to nieuchronnie zda sobie sprawę z tego, że jest to jego stan wewnętrzny.

Stąd poparcie, jakiego udzielaliśmy i udzielamy takim schematom myślowym, jak Twórcza Ewolucja, Huma­nizm Naukowy czy też Komunizm, które kierują myśli i uczucia ludzi ku Przyszłości, w samo sedno doczesności. Dlatego prawie wszystkie występki i wykroczenia tkwią swymi korzeniami w przyszłości. Wdzięczność kieruje się ku przeszłości, a miłość ku teraźniejszości; strach, chci­wość, nieczystość i ambicja ku przyszłości. Niech ci się nie wydaje, że nieczystość jest tu wyjątkiem. Gdy nadchodzi aktualna przyjemność, grzech (który nas tu wyłącznie obchodzi) już się dokonał. Przyjemność jest właśnie tą częścią tego procesu, z powodu której ubole­wamy i którą chętnie wykluczylibyśmy, gdybyśmy tego mogli dokonać bez utraty grzechu; jest ona dziełem Nie­przyjaciela i dlatego doświadczana jest w Teraźniejszości. Grzech, który jest naszym dziełem, patrzał w przyszłość.

Lecz nienawiść najlepiej jest łączyć ze Strachem. Wśród wielu wad, tchórzostwo jest jedyną wadą bolesną; jest straszne w przewidywaniu, okropne w odczuwaniu, zawstydzające we wspomnieniu. Nienawiść natomiast posiada swe przyjemne strony. Dlatego bywa ona często kompensatą, którą człowiek nastraszony wyrównuje sobie przeżyte z powodu strachu udręki i upokorzenia. Im bar­dziej się hol, tym bardziej nienawidzi. Nienawiść jest również skutecznym narkotykiem dla wstydu. By uczy­nić możliwie głęboką wyrwę w jego miłości bliźniego, powinieneś więc przede wszystkim sparaliżować jego odwagę.

Co do aktualnej techniki kuszenia do tchórzostwa – nie ma potrzeby zbyt wiele się nad tym rozwodzić. Momentem zasługującym przede wszystkim na uwagę jest fakt, iż środki ostrożności wykazują tendencję wzmagania strachu. Nakazane jednak z urzędu i ogłaszane publicznie środki ostrożności stają się stosunkowo szybko sprawą rutyny i przestają robić wrażenie.

Jaki jest cel tego fałszerstwa? Służy ono kowidosceptykom, a więc osobom negującym istnienie obecnej pandemii, że Lewis dzisiejsze obostrzenia przewidział i że rzeczywistym autorem tych obostrzeń jest diabeł. Oczywiście nic takiego nie ma miejsca. Są to tylko urojenia bezczelnych fałszerzy.

Join the Conversation

1 Comments

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij