
Książkę tę można przypisać do europejskiego nurtu realizmu magicznego. Przypomina mi powieści Wiesława Myśliwskiego i Wita Szostaka. Może dziwne jest, że zaliczam do nurtu europejskiego powieść pisarki amerykańskiej. Myślę jednak, że jej europejskie, dokładniej serbskie pochodzenie wiąże ją ściśle z europejskim sposobem myślenia i pisania. Akcja powieści dzieje się na Bałkanach w XX stuleciu. Być może w Serbii, ale to nie takie pewne, bo Téa Obreht, podobnie jak Myśliwski i Szostak, nazwami miejsc wprowadza tylko zamęt. Mieszają się tu historie wojenne z baśniowymi, jedne i drugie okrutne, ale i na swój sposób piękne. Wyczuwam nawiązania do Tolkiena i Karla Wagnera.
****